SA: Samo włączenie kierunkowskazu nie przesądza o wymuszeniu

 
STAN FAKTYCZNY

W analizowanej sprawie mąż powódki, jechał samochodem z pasażerem. Na prostym odcinku drogi poruszało się przed nim kilka samochodów, które postanowił wyprzedzić z minimalnie przekroczoną dopuszczalną prędkością. Gdy pojazd znajdował się na lewym pasie, dwa pojazdy z wyprzedzanej kolumny również rozpoczęły manewr wyprzedzania. Mąż powódki w obawie przed zderzeniem, gwałtownie skręcił w lewo co sprawiło, że samochód wpadł w poślizg i dachował. Niezapięty pasami bezpieczeństwa mężczyzna wypadł z pojazdu w trakcie dachowania i zmarł po przewiezieniu do szpitala. Podróżujący z nim pasażer, który podczas jazdy miał zapięte pasy bezpieczeństwa doznał złamania obojczyka i ogólnych potłuczeń.

Powódka w chwili śmierci męża miała 43 lata. Mąż powódki prowadził sklepy meblowe, działalność turystyczną, skupował nieruchomości i je sprzedawał, przez co mógł zapewnić utrzymanie rodziny na wysokim poziomie. Małżonkowie podróżowali wspólnie z córkami po Europie, prowadzili bogate życie towarzyskie oraz spędzali wspólne wieczory, weekendy i święta.

Po śmierci męża, powódka by zapewnić ciągłość finansową podjęła się prowadzenia firmy. Brak umiejętności w prowadzeniu sklepów meblowych oraz obracania pieniędzmi doprowadził do likwidacji przedsiębiorstwa. By spłacić długi powódka musiała również sprzedać nieruchomości.

Powództwem przeciwko ubezpieczycielom dwóch wyprzedzających pojazdów, wystąpiła wdowa zmarłego kierowcy. Domagała się zapłaty 80.000 złotych zadośćuczynienia i 30.000 zł odszkodowania za pogorszenie jej sytuacji życiowej.

 

I INSTANCJA

Sąd Okręgowy w pierwszej kolejności rozważył powstanie odpowiedzialności po stronie pozwanych za szkodę. Podstawę do ustalenia, iż dwóch kierowców przyczyniło się do powstania szkody stanowiło przeprowadzone postępowanie dowodowe oraz opinia biegłego. Zgodnie z ustaleniami pozwani kierowcy, włączyli lewe kierunkowskazy oraz rozpoczęli manewr wyprzedzania bez upewnienia się czy lewy pas jezdni pozostaje wolny. W ocenie sądu w oparciu o stan faktyczny, zaistniała podstawa do przyjęcia solidarnej odpowiedzialności obydwu kierowców w oparciu o art. 441 § 1 Kodeksu Cywilnego.

Sąd I instancji uznał za zasadne przyznanie powódce zadośćuczynienia w wysokości 80.000 złotych uzasadniając, iż kwota ta należycie rekompensuje powódce stratę w postaci zerwania łączącej ją z mężem silnej więzi emocjonalnej. W ocenie sądu na uwzględnienie w pełnym zakresie zasługiwało również roszczenie 30.000 zł tytułem odszkodowania za pogorszenie sytuacji życiowej powódki.

Orzekając o stopniu przyczynienia się poszkodowanego, sąd uwzględnił fakt, iż ten nie zadbał o własne bezpieczeństwo, nie zapinając pasów bezpieczeństwa. Z opinii biegłego wynikało jednoznacznie, że gdyby  poszkodowany zachowałby ten środek bezpieczeństwa, odniósłby równie niewielkie obrażenia, co podróżujący z nim pasażer, który zapięty był pasami bezpieczeństwa. Dało to w opinii sądu podstawy do uznania, iż zmarły przyczynił się do powstania szkody w 50%. Określenie przyczynienia się poszkodowanego proporcjonalnie zmniejszyło przyznaną wysokość zadośćuczynienia do kwoty 40.000 zł oraz odszkodowania do kwoty 15.000 zł. Apelację od tego wyroku złożyli obydwaj pozwani zaskarżając wyrok w całości.

 

II INSTANCJA

Sąd Apelacyjny w wyroku z 19 czerwca 2019 r. (o sygn. akt V ACa 740/18) po ponownym przeanalizowaniu materiału dowodowego uznał odwołanie jednego z towarzystw ubezpieczeniowych za uzasadnione. W ocenie sądu odpowiedzialny za spowodowanie wypadku jest ten kierowca z kolumny, który realnie przekraczając oś jezdni wykonał manewr wyprzedzania nie upewniając się czy nie stwarza on tym samym niebezpieczeństwa. Sądu II instancji nie przekonały zeznania pasażerki, która twierdziła, że widziała, iż kierowca upewnił się czy może manewr wyprzedzania wykonać bezpiecznie. W ocenie sądu  nie jest możliwe, aby pasażer był w stanie zaobserwować, że kierowca sprawdza możliwość wykonania manewru wyprzedzania. Zdaniem sądu pasażer ma zwykle wyłączoną uwagę i nie obserwuje tego co robi kierowca. W związku z tym, że kierowca tego pojazdu zajechał drogę poszkodowanemu, nie upewniając się o bezpieczności tego manewru, jest jedynym kierowcą, którego zachowanie przyczyniło się do śmiertelnego wypadku.

Sąd II instancji nie stwierdził winy kierowcy, który mimo zamiaru wykonania manewru, jedynie włączył kierunkowskaz, nie przekraczając osi jezdni. Z zeznań pasażera wynika, iż kierowca rzeczywiście miał zamiar podjąć taki manewr, jednak zrezygnował z niego,  gdy ujrzał w bocznym lusterku bardzo szybko nadjeżdżający pojazd. Nie wykonał więc żadnego ruchu kierownicą, nie przekroczył również osi jezdni.  W opinii sądu nie jest więc to zachowanie, które przyczyniło się do gwałtownej zmiany pasa ruchu przez zmarłego, ponieważ nie przekroczył on osi jezdni i tym samym nie zajechał drogi poszkodowanemu. W oparciu o te ustalenia Sąd II instancji zwolnił z odpowiedzialności solidarnej tego kierowcę.

Sąd Apelacyjny podzielił ustalenia dokonane przez Sąd I Instancji, w zakresie szkody niemajątkowej doznanej przez żonę zmarłego.

 

WNIOSKI

Zgodnie z artykułem 22 pkt. 5 Prawo o ruchu drogowym Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru. Ponadto art. 24 ust. 1 pkt. 2 tej samej ustawy wskazuje iż, kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy kierujący, jadący za nim, nie rozpoczął wyprzedzania.

Z poczynionych ustaleń faktycznych wynika, iż  jeden z dwóch pozwanych kierowców, zastosował się do przepisów, sygnalizując zamiar wykonania manewru oraz rezygnując z niego po ustaleniu, iż nie mógłby on tym samym ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu na tym pasie ruchu. Zasygnalizowanie kierunkowskazem zamiaru wykonania manewru nie przesądziło o jego wymuszeniu.

Wyrok Sądu Apelacyjnego jednoznacznie potwierdza, iż samo sygnalizowanie zamiaru wykonania manewru przez włączenie kierunkowskazu nie przesądza o realnej zmianie pasa ruchu. Oznacza to, że chwilowe wprowadzenie w błąd innego kierowcy, przez włączenie kierunkowskazu, nie będzie wystarczające do uznania, iż wymusił on pierwszeństwo.

 

Autorzy: Oliwia Pecht, dr Maciej Balcerowski

Brak komentarzy

Przepraszamy, formularz komentarza jest obecnie zamknięty.